Byl to jednak zdecydowanie jeden z bardziej sympatycznych wypadow. Firmowe wyjazdy maja to do siebie, ze leci sie tysiace kilometrow tylko po to zeby siedziec w sali konferencyjnej. Udalo sie zlapac jednak klika godzin slonca.
Na Cyprze bylo 20 stopni, piekne slonce, drinki za darmo i luksus. Zatem mimo, ze Cypr na codzien wyglada tak:
Chyba, ze czlowiek ma troszke szczescia, jedzie na praktyke, zdobyw doswiadczenie, poznaje ludzi i dodatkowo wysylaja go na wyspe Bogow na ktorej wlasnie tak sie czuje :-)
W samolocie byly filmy, pyszny obiad (nie jakies nadmuchane kanapki) a o 7.30 pod moj domek zajechal sliczny srebrny Mercedes, ktory podwiozl mnie pod sam check-in.
No i sie zaczelo (spotkania od 7.00-15.00) nie byly az tak ciekawe, ale to co bylo potem... SPA w zasiegu reki, jazda JEEPami po gorach Cypryjski, Grek Zorba w greckiej tawernie …
No i jak mam się nie zastanawiac co robić dalej. Zostac czy wracac?
buziak
3 comments:
Ojejku...
Bardziej mi się podoba Cypr na codzień:-)
Pozdrowienia od fanki mułów.
A zebys wiedziala ... ludzie mieszkajacy w gorach, gdzie ulice sa waskie i autobusy jezdza raz na tydzien maja sliczne osiolki, ktore woza im zakupy etc. :-)
buuzia
wciaz jednak wieksza fanka basenu i sauenki :-)
Post a Comment