Jun 6, 2007

A Liso miasto to Bialystok ...

Mimo, ze dzis juz bujam w oblokach - doslownie i w przenosni (bo jutro wylot do Polski i 10 dni z rodzinka i przyjaciolmi), ale musze Wam opisac weekendzik z Liso!



Zacznijmy od tego, ze byla sliiiczna pogoda! Liso przyjechala w piatek ze swojego malowniczego Bialegostoku (eng. Basingstoke), poszlysmy kulturalnie wspierac nasza druzyne w meczu z Brazylia. Tzn. przyznam bez bicia, ze zauwazylam tylko tego jednego gola, ktorego strzelila nam Brazylia na sam koniec, bo stalam w kolejeczce po piwko (na druga nozke). No ale na meczyku bylam - zaliczone.



W sobote odbylysmy super wycieczke nad Tamize (piffko of kors) - poplotkowalysmy w nadrzecznym pubie z widokiem na rzeke, London Eye i Big Bena. No i wreszcie odkrylam prawdziwy urok Trafalgar Square. Niby takie miejsce w samym centrum, ale jak juz sie usadzilam na schodach przed National Gallery albo na fontannie to tak fajnie i spokojnie i wydaje sie ze te wszystkie taksowki i autobusy jezdza cicho i daleko :-)






Liso przesiedziala pol wakacji na Trafalgar Square jak byla w Londynie kilka lat temu.



W niedziele bylo oczywiscie znowu piweczko, zdjecia w Regent's Parku i odchamianie sie w National Gallery (sie tylko zdenerwowalam, ze zamkneli pokoje Van Gogh'a i Moneta).



Dzieki sponsorowanemu aparatowi mamy sliczne foteczki :-)



Soryyyy - nie ma jak ziomek super ziomek do piweczka, zwiedzania i foteczek i jak sie okazuje rowniez do odchudzania ... trzeba bedzie jeszcze zadecydowac pomiedzy ziolkami a piwkiem :-) ale to moze innym razem ... :-)



buziaki przesylam i wylaczam sie na kilka dni ... z czytelnikami spotkam sie w kraju :-)

J.

No comments: