Mar 13, 2007

No i koniec fajerwerkow…

Dokladnie tak, przezylam juz chyba wszystkie pierwsze szoki, znalazlam mieszkanie, mam normalny dostep do internetu, zaczela sie szara rzeczywistosc. Moge sie za to z Wami podzielic co lepszymi hitami:

Po pierwsze primo, jezli ktos myslal, ze na ulicach w Polsce brak kultury, to niech wpadnie do Londynu – nie mowie o kierowcach, bo Ci zachowuja sie calkiem ok, ale piesi. Jak wroce do Polski to przejedzie mnie pierwszy samochod – przebieganie przez dwupasmowke na czerwonym swietle jest normalna praktyka, nikogo to nie dziwi:-)
Z drugiej strony system wlaczania swiatel tez jest dziwny…

Kolejnym hitem jak dla mnie sa stroje w Londynie… jadac w jednym pociagu mozna zobaczyc dwie dziewczyny w podobnym wieku, o jednakowej porze dnia: jedna z nich bedzie miala szalik, kozaki oraz zimowy plasz a druga: buty z odkrytymi palacami i cieniutka zwiewna sukienieczke. Dodatkowo musze przyznac, ze mimo ze mi mowili, ze ludzie sie tu niby modnie ubieraja – to albo ja sie nie znam na modzie, albo to nieprawda :P

Londyn jest mieszanka kultur – to chyba wielu z Was wie, dla mnie to chyba za duzo. Nigdy nie wiadomo co Ci sie trafi, kto Ci sie trafi, o czym zagada, albo czy nie zacznie robic cos dziwnego. W innych krajach Europy zdecydowanie nie bylo takiej mieszanki. Ja mam niestety ten syndrom – im wiecej skladnikow w salatce – to niekoniecznie musi byc ona smaczniejsza, moze to kwestia przyzwyczajenia – jak inni lubia niech jedza. (boshe – wyszlo mi porownania a’la Misio :*)
Za to w mieszkanku mieszanki wybuchowej nie mam. Dwie fajne osoby: Girid (Austriaczka, z 3-letnim stazem w UK) i Andrew – Brytyjczyk. Juz czuje ze wiecej rozumiem z angielskiego, szczegolnie gdy oni wolaja do mnie z kuchni a ja jestem w swoim pokoju…

Pokoik mam sliczny – I juz czuje sie tam jak w domku… Zdjecia podesle jak tylko bede miala. Najwazniejsze, ze to moj kawalek podlogi :-)

No i na koniec jedzenie w Londynie – nie jest najgorsze, ale trzeba trzymac sie z dala gotowych, slicznie wygladajacych kanapek – sa obrzydliwe!!! Gabczaste, slone, tluste i w ogole be. Reszta jest ok – w sklepach jest duzo fajnych hitow, wiec zawsze mozna sprobowac cos nowego, a jak sie ma ochote na cos polskiego to Pudliszki, Tymbark i inne takie sa na poleczkach w kazdym sklepiku, nawet w tych ktory jest hinduski :D:D:D

Tymczasem koncze, bo czas zwijac sie z pracy, (chociaz pewnie pociag sie znowu spozni). A jeszcze musz odpisac Cebulce na 30 maila dzis... tak, w pracy dostaje najwiecej maili od Cebulki – super korespondencja!

Poza tym – poniewaz obiecalam – chcialam podziekowac Love za przeniesienie mojej walizki!

No i oczywiscie najwspanialszej Asi B. – nie dlatego, ze obiecalam, tylko dlatego ze zasluguje – przesylam goracego buziaka za opiekowanie sie mna podzczas moich poczatkow w UK, chodzenie na shopping i noszenie walizki :*

Zycze milego wieczoru.
Justyna

3 comments:

Sibulka said...

ojej az 30 ale jestesmy durnie;-)
super Klimeczek
asystent na odleglosc!

Pawel said...

Love to ja :)

Anonymous said...

juz tyle bez update'u - zyjesz babe?? w poniedzialek u majewskiego bylo co nieco o radziu love :)